Zabrałem dzisiaj Smoczycę na spacer nad rzeczkę. Poszukiwałem korzeni do akwarium i wymyśliłem, że w takiej dzikiej rzece coś ciekawego znajdę. Parę drewnianych klocków podniosłem z dna, znalazłem nawet kiełże. Chciałem zabrać dla chann, ale przyjrzałem się dokładniej wodzie. Co z tymi ludźmi? Jakim trzeba być burakiem,żeby wrzucić do rzeki opony od ciągnika, butelki po oleju i inne paskudztwa. W zakolach była jakaś brunatna piana. Ta rzeczka wypływa z jeziora, które zasilane jest źródłami z dna, jezioro nie ma dopływów zasilających, a wypływa z niego rzeczka, kiedyś stał tam młyn. Tyle mówi się o szanowaniu wody. Straszne mnie to wkurza. Kiełże i korzenie zostały w wodzie.