Poczytałem o kulorzęsku:
"
Kulorzęsek może pasożytować u wszystkich gatunków ryb słodkowodnych. Lokalizacja jego może być w wielu miejscach. Najczęściej pasożyt ten umiejscawia się pod naskórkiem oraz w tkance łącznej skrzeli.
Niekiedy „żyje sobie” także w błonie śluzowej jamy gębowej, w gardzieli oraz w spojówce. Większą część życia spędzają one na skórze ryb i odżywiają się ich wydzielinami. Pasożyt żyje w naskórku gospodarza względnie w jego nabłonku skrzeli w wydrążonych miejscach.I dalej
"Kulorzęsek stale ulega przemianom, niezależnie od tego jaka jest temperatura. Proces ten odbywa się poza żywicielem. W okresie rozrodczym kulorzęsek przebija się przez skórę i opuszcza gospodarza przenosząc się na naskórek. Dojrzała postać pierwotniaka (tzw. tomont lub trofont) opuszcza rybę dostając się do środowiska wodnego. Tam osadza się na dnie zbiornika (akwarium) lub na roślinach i w bardzo krótkim czasie otacza się cienką błoną, tworząc cystę.
Proces rozrostu jest zależny od temperatury. Pierwotniaki, które osiągnęły wielkość około 100 µm zdolne są do encystacji w temperaturze 22 °C po 66 godzinach, a w temperaturze 27 °C – po 48 godzinach.
W strefach międzyzwrotnikowych, jak również w zbiornikach lub akwariach o temperaturze podobnej, jaka występuje w tej strefie, może być przyczyną eksplozji rozrostu i wielką plagą. W bardzo szybkim czasie po opuszczeniu żywiciela następuje wydzielanie się substancji tworzącej ścianę cysty. Ściana ta jest dwuwarstwowa (wewnętrzna – włóknista, zewnętrzna – błoniasta). W wyniku wielokrotnych podziałów, które odbywają się we wnętrzu cysty, z jednego osobnika macierzystego może się wytworzyć nawet do 2 tys. młodych osobników. Takie osobniki długości ok. 10-35 µm noszą nazwę pływek (terontów). Uwalniają się one z cysty i dostają do wody.
Nowi nosiciele są zdolni do inwazji na rybę, muszą tylko znaleźć nowego gospodarza."
to z wikipedii
jakie moje wnioski?
1. Ten pasożyt żyje sobie na nosicielu w sposób niezauważalny dla nas i nie zabija żywiciela.
2. Posiada tzw. okres rozrodczy w trakcie którego opuszcza żywiciela, jest w akwarium i tworzy formy aktywnie poszukujące nowego żywiciela.
3. Nie znalazłem w tym tekście wiadomości, co do odporności naturalnej względem pasożyta. Zazwyczaj tak jednak jest, że młode i osłabione ryby łatwiej są kolonizowane.
4. Nie wiem, czy to zagrożone gupiki "uwolniły" pasożyta. Sądzę, że Twoje ryby w nowym środowisku były nie odporne, a trafiły na cykl rozrodczy.
5. Każde leczenie jest ryzykowne (ale ze mnie mądrala
). Jednak usuwanie resztek po lekarstwie lepiej przez zastosowanie węgla aktywnego, a nie tak duża podmianką wody. Wężogłowy znane są z tego, że nie lubią zbytnich zmian parametrów wody. Tolerują jej różną jakość, łatwo się przystosowują, ale nie lubią drastycznych zmian.
Proszę, nie traktuj mojego tekstu jako krytyki. "Wygrana niewiele Cię nauczy, znacznie więcej porażka". Trudno leczyć i hodować ryby na odległość. Sam miałem różne katastrofy akwarystyczne ( to często z mojej przyczyny), a dobrze, że to nam przedstawiłeś, bo "Memento vivere, memento mori"