Szykuje się do zmiany aranżacji.
Okazało sie że gałęzie zaczęły gnić.
Na początku wyszła pleśń po około 3 miesiacach.Postanowiłem to sprawdzić no i benc.Dotkliwy zapach zepsutych jaj...gałęzie wylecialy natychmiastowo co spowodowało że Szefo zaczął wszystkich lać.Pogrzebałem troche w starociach akwarystycznych i znalazłem sporo sztucznych roślin ktore wsadziłem bo Szefo robił masakre.Teraz jest spokój...ufff
Ide w sobote nad rzeke , bede miał pomocnika .Korzenie , gałęzie i kamienie bede wyparzane.
Ale nasuwa mi się pytanie...Całej wody nie bede zlewał chociaż mam na to ochote bo chciałbym dosypać podłoża co bym roslin miał gdzie posadzić.
Jak długo po nie wylewaniu całkowicie wody to wszystko musi śmigać żeby woda odpowiadała pod chanki?
I czy w 10 litrowym pojemniku jestm w stanie zapewnić im dogodne warunki do życia przez okres ala restartu
.Zaznaczam że postaram sie zachować jak najwiecej starej wody.
Aranżacja oczywiście będzie miała na celu odzwierciedlenie chociaż troche ich naturalnego środowiska.
Powiem szczerze że szlak mnie trafia jak patrze na te sztuczne rosliny...
Tak na sxybko jestem w stanie zrobić to w 48 h oczywiscie pod warunkiem nie wylewania wody z akwarium.Co o tym myślicie?