No i się pochwaliłem, dzisiaj rano zauważyłem, że dla odmiany większa ryba ma oderwaną łuskę na boku i rozerwaną płetwę piersiową (czyli coś się działo). Przy porannym karmieniu (kilka małych chrząszyków) obydwie jadły jak zwykle, mniejsza nieco mniej łapczywie, ale tak w zasadzie było zawsze. Natomiast po południu dałem stynkę i mniejsza ryba tylko przypłynęła i nic, popatrzyła i odpłynęła. Teraz wisi z tyłu zbiornika lekko przyczajona i nic, tylko patrzy. Nie widzę aby miała (miał?) coś w pysku, w zasadzie nie wiem, czy ma być widać, że inkubuje? No nic, będę obserwował. A i jak wróciłem to ta większa miała coś jakby pokładełko, ale w sumie nie wiem, czy to nie jest takie moje "myślenie życzeniowe".