Pracuję w takim miejscu, że nie mogę sobie pozwolić na jakikolwiek konflikt z prawem.
Dodatkowo, Powiatowy Inspektorat Weterynarii ma prawo kontrolować chów zwierząt, na które dostaliśmy zgodę. Przynajmniej mnie poinformowano, że na spływie pojawi się PIW. Ale nie pojawił się.
Jeżeli chodzi o wnioski i zgody, to ok. Nie widzę problemu. Jednak powinien je wydawać ktoś kto się na tym zna. Osoba, z którą finalizowałem sprawę, nie wiedziała nic o rybach. Aby ustalić, na co mogę trafić w Krutyni, musiałem się udać do ichtiologa z Gospodarstwa Rybackiego w Mikołajkach. Dla mnie najśmieszniejsze jest to, że pracownik naukowy, który prowadzi badania na jakichś rybach (trzymajmy się akwarystyki) też musi wystąpić o taką zgodę. Nie ważne, że ten naukowiec zna temat od podszewki. Niejednokrotnie jego praca polega na tym aby dany gatunek utrzymać w środowisku naturalnym. Za każdym razem musi złożyć wniosek, a pozwolenie wydaje mu osoba, która nie zna nawet nazwy łacińskiej danego gatunku.