Przełknąłem gorycz porażki więc mogę napisać co się stało. Otóż straciłem jedną rybę. Na 90% to był ten kaskader który postanowił zwiedzić mieszkanie. W przeszłość zdarzało mi się trącić ryby ale ta strata jakoś mocniej mnie dotknęła. Mam do tych ryb specjalny sentyment, ale do rzeczy. Zonz musiała mi źle zrelacjonować wydarzenia z tamtego dnia. Żona stwierdziła, że po wpuszczeniu do akwarium owa ryba opadła na dno i chwilę leżała na podłożu. Wyszła na chwilę z pokoju a gdy wrzuciła twierdzi, że ryba schowała się pod kamień. Gdy teraz o tym myślę wydaje mi się, że ta pod kamieniem to musiała być zupełnie inna channa a tamta martwa lub ledwie żywa została zaciągnięta do groty. Zacząłem coś podejrzewać ponieważ od tamtego dnia ryby pomimo iż nie były karmione to z dnia na dzień były coraz mniej aktywne, nie było ich nawet widać w ich stałych kryjówkach. Więc w sobotę zacząłem przeglądać każdy zakamarek akwarium. Zobaczyłem pod kamieniem kawałek ogona, chwyciłem penceta i wyjalem martwa rybę. Musiała tam leżeć kilka dni bo była w dużym stopniu rozłożona i już dobrze tracala smrodkiem. Miała również wyjedzony brzuch.
Po usunięciu martwej sztuki ryby powoli znowu zaczynają być widoczne i poszukują pokarmu. Narazie tylko po zgaszeniu świateł ale ożywienie jest wyraźnie widoczne. Światło gaśnice po 19 więc w pokoju jest jeszcze widno i dość dobrze widać.
Niepokoi mnie natomiast inna kwestia. Pamiętacie ta rybę na filmiku,ta co zmieniała kolor. Otóż już tego nie robi, cały czas jej ciało ma brązowy kolor tylko "podgardle" i ogon ma niebieskie. Zarazem jest największą i najbardziej aktywna ryba w akwarium. Myślałem, że została przegoniona w drugi kraniec akwarium a tym czasem widzę jak ona przegania wszystko że swojej części zbiornika. Martwi mnie tylko, że zaczęła ocierać się o podłoże. Tzn w ciągu dnia gdy widzę ja w schowana wszystko jest ok, natomiast wieczorem gdy zaczyna aktywnie pływać dosyć dużo się ociera. Dziwne, jest to, że tylko na początku, później już tego nie zaobserwowałem. Oprócz ubarwienia i ocierania nie zauważyłem nic niepokojącego. Ma dobry apetyt, nie pluje jedzeniem, nie ma żadnych widocznych śladów na skórze, nie chowa się. Jak wspomniałem jest najaktywniejsza ryba w zbiorniku.
Najgorsze, że dzisiaj zauważyłem jak kolejna ryba zaczęła się ocierać. Więc to musi być jakiś pasożyt. Pytanie, czy podać leki, czy jeszcze się wstrzymać? Jeśli tak to jakie?
Moze przez tą rozkładająca się rybę w wodzie namnożyły się jakieś bakterie. Lub ta największą ryba była nosicielem, a ta sytuacja spotęgowała wszystko.
Przepraszam, że zamęczam Was takim elaboratem. Po prostu te tyby to dla mnie nowość, nowość która mnie fascynuje więc o wszystko pytam i wszystkim chciałbym się dzielić. Choć pewnie dla was większość moich informacji to chleb powszedni.