W tygodniu rozmawiałwem kilkukrotnie z właścicielm ryb, a na FB był dodatkowy komentarz -
Channa Gachua Inle Lake. Najmniejsze z weżogłowów. Odbiór w Warszawie. Ciężko było o fotki ryb (znajdowały się one na terenie jednostki wojskowej, na której obecny właściciel już nie stacjonował) - stąd różnica też w ilości ryb -początkowo miało być 6 szt a nie 4.
Powyższe info oraz inormacje, że chce by ryby trafiły w odopowiednie ręcę utwierdziły mnie w przekonanium, że to muszą być Inle. Czasu na decyzję miałem malo, tym bardziej, że podobno również do niego Aquarak się odezwał w tej sprawie. Zaryzykowałem.
Jak już je zobaczylem to od razu powiedzialem, że to nie Inle
Właściciel był święcie przekonany, że to one, pod taką nazwą je nabywał, kolory mają takie same jak moje, itp. Wiedzialem, że najistotniejszym czynnikiem je opisującym jest ich dlugość, a ona nie pasowała. Jednak z racji, że już przyjechałem po nie...no to je wziąłem. W czasie drogi powrotnej jeszcze w myślach chciałem odmienić rzeczywistość, że może tak urosły w duzym akwarium i że to Inle (wszak kiedyś widzialem o nich inforamcję, że dorastają do większych rozmiarow niż te, które miałem do tej pory i też się wtedy dziwiłem - zdjęcie poniżej - jadąc nie mialem go przed oczami, ale 17cm to jednak nie 21
)
Suma sumarum. Te ryby to prawdziwe kabany w porównaniu do Killera i są za duże jak na mój zbiornik.
Póki co są spokojne, ale boję się co będzie jak już się zaaklimatyzują i zaczną robić rozpiżdżaj. O Killera też się boję chociaż to on chyba jest najbardziej zadowolony z zaistniałej sytuacji. Wczoraj zachwował się jak maly piesek czieszący sie z towarzystwa wiekszych kompanów. Na szczeście był ignorowany.
Ryby do oddania. Ktoś chętny do przygarnięcia ? Na razie piszę tutaj. Jak się nie znajdzie chętny to je w tygodniu zaniosę zoologa
Ps: Bardziej plulbym sobie w brodę i się wkurzał jakbym odpuścił jazdę po ryby, a wziąłby je ktoś inny. Myśl, że mogłem mieć Inle a nie mam pewnie spędzała by mi sen z powiek przez wiele tygodni
.