Autor Wątek: Rarogi moje hobby  (Przeczytany 5945 razy)

lanner1

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 352
Odp: Rarogi moje hobby
« Odpowiedź #90 dnia: 07 Kwietnia 2024, 01:26 »
No i wykluły się ;D

Admin

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1001
Odp: Rarogi moje hobby
« Odpowiedź #91 dnia: 08 Kwietnia 2024, 17:16 »
Niesamowite...
Gratulacje   :)

Peterek

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4701
  • Afryka Dzika
Odp: Rarogi moje hobby
« Odpowiedź #92 dnia: 08 Kwietnia 2024, 23:08 »
Super Kowalski wyglada w tym kasku !  ;D ;D ;D
Gratulacje !

lanner1

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 352
Odp: Rarogi moje hobby
« Odpowiedź #93 dnia: 09 Kwietnia 2024, 17:59 »
Doba ma tylko 24 godziny, trzeba łączyć hobby :)

Peterek

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4701
  • Afryka Dzika
Odp: Rarogi moje hobby
« Odpowiedź #94 dnia: 09 Kwietnia 2024, 18:06 »
Doba ma tylko 24 godziny, trzeba łączyć hobby :)

Hahaha dobre  ;D ;D ;D !!!
I to do tego 2 drapiezniki.
Pewnie w naturze sie zjadaja nawzajem.
Dorosle asiatica moga zezrec pisklaka jak spadnie z drzewa do wody a dorosly ptak zapolowac moze na asiatica jak podplynie zaczerpnac powietrza.
Natura jest piekna !  8)

lanner1

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 352
Odp: Rarogi moje hobby
« Odpowiedź #95 dnia: 16 Kwietnia 2024, 20:31 »
Czasami są sezony hodowlane, w których lęgi się nie udają. Nie wiem od czego to zależy. Układu pogody, aktywności słońca?Wiem, każdy powie, że coś do powiedzenia mają sokoły i ich opiekunowie. Jednak kiedyś analizowałem wyniki hodowlane 6 hodowli sokołów rozproszonych po całej  Polsce: Kraków-Słupsk-Włocławek-Czempiń-Kościan-Tuchola. Okazało się, że jak był tzw. dobry rok, to wszystkie ośrodki zaliczyły udany sezon rozrodczy a jak był „zły rok” to też u wszystkich. Ośrodki były zlokalizowane w różnych częściach kraju, ptaki karmione różnymi karmami ( w jednych przeważały gołębie, w innych przepiórki) a jednak działał jakiś czynnik zewnętrzy. Ja myślę, że to może być wpływ aktywności słońca tzn. natężenie promieniowania elektromagnetycznego. Wiem, że brzmi to „kosmicznie”, ale cykliczność gradacji owadów czy natężenie rozrodu myszy jest korelowana z aktywnością słońca. Dlaczego o tym piszę? Bo chcę wyjaśnić sposób zwiększenia sukcesu rozrodczego u sokołów. Zazwyczaj rarogi składają 4 jaja . Po złożeniu 3-go zaczynają wysiadywanie. W kluciu następuje pewna synchronizacja i jednego dnia wykluwają się 2, a dobę później 2 następne. Tyle teoria. W praktyce bywa różnie. Czasami jest tak, jak w teorii, a czasami są 2 pisklęta, jedno jajo niezalężone, a 3-ci pisklak potrafi wykluć się tydzień później lub wcale. Dlatego podbieramy sokołom jaja z I lęgu i inkubujemy w inkubatorze. Bardzo ważna jest początkowa naturalna inkubacja co najmniej 7-10 dni. Zwiększa to szanse na skuteczną sztuczną inkubację na powyżej 60 %. Jeżeli zabierzemy do inkubatora jaja zaraz po zniesieniu, to szanse maleją do 30%. Dlaczego 7-10 dni? Bo jeżeli zabierzemy samicy jaja I lęgu, to para powtórzy lęg w tym samym sezonie po ok. 14 dniach. Inkubacja jaj w dużym stopniu zależy od temperatury i utraty wilgotności jaj ( co uwidacznia się spadkiem masy jaj). Utrata wilgotności/masy to 15% wagi jaj od wagi jaja świeżo zniesionego do momentu nadklucia i jeszcze dodatkowe 3 %  w trakcie klucia - w sumie jajo musi stracić 18 % początkowej wagi. Straci za dużo wilgoci-błony otaczające go są zbyt wysuszone, jest odwodniony, nie ma siły, nawala serce. Nie straci wilgoci „utopi się w jaju”. Błony są gumowaty, wszystko się maże, nie wciągnie żółtka do jamy ciała.
Dobrze , wszystko się udało. Pisklaki nadkluły się, obniżamy temperaturę o 0,5 stopnia, podnosimy wilgotność do 50 % ( poprzednio było ok. 30%) i cierpliwie czekamy. Wyjdzie z jaja po ok. 48-60 ( po 72 godzinach sytuacja awaryjna) godzinach od nadklucia. Zaczynamy karmienie jak usiądzie i zadrze głową do góry. Początkowo korzysta z zapasów z żółtka. Pierwsze karmienie minimalne, „rozruchowe” kawałkiem miękkiego mięsa. Dopiero kiedy pojawi się pierwszy kał tzn. czarne grudki kału na białym tle możemy zwiększyć porcje. Jednak do 3 dni uważajmy, bo po przekarmieniu pisklę może nie poradzić sobie z trawieniem i pojawi się tzw ”kwaśne wole” co w tym wieku może być śmiertelne. Młody zawsze jest głodny, reguluje to samica. Karmienie 4 razy dziennie co 4 godziny i 8 godzin przerwy. Czym karmić? Przepiórki i gołębie obrane ze skóry i przepuszczone przez maszynkę do mięsa. Taką pulpę zamrozić w woreczkach formując jak tabliczki czekolady-łatwo podzielne. Najpóźniej od trzeciego dnia muszą być kości w diecie( w tym przypadku zmielone). Nie dawać piór. Mogą tworzyć wypluwkę, ale zakłóca to rytm karmienia. Oczywiście ten sposób odkarmiania ustępuje karmieniu naturalnemu. Samica karmiąc wydziela dużo śliny, wręcz kapie jej z dzioba. Karmi malutkimi kawałkami ze śliną, a w niej zapewne bakterie , enzymy. My musimy moczyć podawany pokarm w roztworze soli fizjologicznej.
Do 12-14 dnia młode sokoły nie mają „świadomości”, kim są. Akceptują otoczenie bezkrytycznie, każdy karmiący jest dobry, czy to ptak czy człowiek. Ważna jest ta granica czasowa, bo po jej przekroczeniu sokół albo karmiony przez swoich rodziców będzie się czuł sokołem, a karmiony po tym 12-14 dniu przez człowieka, będzie się czuł człowiekiem. Tak bardzo będzie czuł się człowiekiem, że może złączyć się z nami w parę, będzie kopulował np. na głowie, złoży nam jaja. Nigdy nie założy normalną sokolą rodzinę. Dlatego dziś, 11 dnia założyłem im obrączki i podłożyłem do gniazda rodziców. Jaja z drugiego lęgu włożyłem do inkubatora. Po wykluciu ważyły łącznie ok. 200g a teraz po 11 dniach ważą łącznie 860 g.
Samica nagle zamiast jaj zobaczyła w gnieździe podrośnięte pisklęta. Na pewno początkowo będzie chciała je dalej wysiadywać, ale ma nadzieję , że pisk głodnych piskląt włączy tryb karmienia. Samiec też zrobił inspekcję gniazda.

Peterek

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4701
  • Afryka Dzika
Odp: Rarogi moje hobby
« Odpowiedź #96 dnia: 17 Kwietnia 2024, 01:00 »
WOW Twoja wiedza jest niesamowita na temat tych ptakow !  :o
Bez problemu moglbys prowadzic jakis program przyrodniczy na ich temat.
Fajnie posluchac madrego :)

Ważna jest ta granica czasowa, bo po jej przekroczeniu sokół albo karmiony przez swoich rodziców będzie się czuł sokołem, a karmiony po tym 12-14 dniu przez człowieka, będzie się czuł człowiekiem. Tak bardzo będzie czuł się człowiekiem, że może złączyć się z nami w parę, będzie kopulował np. na głowie, złoży nam jaja.

To bylo dobre !  ;D ;D ;D


Ogladajac pierwszy filmik zastanawiam sie czy silniejsze pisklaki moga zatluc slabsze tymi dziobami.
Na drugim filmiku chyba rodzic zauwazyl ze jest podgladany ;)
Czy zdarza sie ze rodzice moga zupelnie olac i zostawic takie podlozone pisklaki?

Jeszcze raz gratuluje mlodych !  8)

head66y6

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 102
Odp: Rarogi moje hobby
« Odpowiedź #97 dnia: 17 Kwietnia 2024, 07:43 »
Naprawdę interesująca lektura.
To naprawdę pokazuje, że rozumiesz swoje hobby i dbasz o nie najlepiej jak potrafisz. Lata doświadczenia zasługują na uznanie. Piękny pokaz miłości do żywych stworzeń i entuzjazmu. Wielkie gratulacje i z chęcią przeczytam dalsze informacje i Twoją wiedzę na temat tego hobby.

lanner1

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 352
Odp: Rarogi moje hobby
« Odpowiedź #98 dnia: 20 Kwietnia 2024, 20:15 »
Pytasz, czy pisklęta mogą zrobić sobie krzywdę. Odpowiedź brzmi-niestety tak. Zjawisko kainizmu jest często spotykane u orłów i orlików, rzadziej sokołów .Polega to na tym, że orły składając zazwyczaj dwa jaja, ale po wylęgnięciu się starszego osobnika,  młodszy osobnik jest często zabijany przez starsze pisklę. U orlika grubodziobego uznaje się to zjawisko jako kainizm obligatoryjny (obowiązkowy). Rodzice nie są zazwyczaj w stanie wykarmić 2 osobniki. Są to ptaki długo żyjące, z małą ilością wrogów naturalnych, więc nie muszą nadrabiać śmiertelność intensywnym rozrodem. W programach ochrony orlika jest zjawisko kainizmu wykorzystywane dla zwiększenia liczebności tych ptaków. Można wyjąć jedno z jaj, inkubować sztucznie i poczekać, bo to jest to niekiedy zjawisko mijace po kilku, kilkunastu dniach i można podrzucić do gniazda drugiego osobnika. W ten sposób para zamiast jednego młodego będzie wychowywała dwa. Jest jednak z tym problem-zazwyczaj para ma problem z odchowaniem 2 piskląt. Trzeba by w okolicy gniazda zwiększyć bazę pokarmową. Jest na to szansa, bo w przypadku orlika zjada on padlinę, poluje tez na małe ssaki (trzeba by było zwiększyć populację gryzoni).  Jego teren łowiecki to podmokłe łąki, na których sukcesja naturalna krzewów i drzew (zarastanie) eliminuje ten biotop jako miejsce polowań. Orliki często na piechotę polują na owady, płazy i gady. Takie zarastające łąki należałoby wykaszać. Literatura proponuje inne rozwiązania np. podrzucanie piskląt orlika do gniazd myszołowów. Ja się z tym nie zgadzam, bo ptaki w gnieździe uczą się języka własnego gatunku. Później taki orlik będzie gadał jak myszołów i szukał partnera wśród myszołowów. Ornitolodzy powinni czasami pogadać z sokolnikami. Mamy doświadczenie w hodowli. Jeżeli chciałbym np. uzyskać naturalną hybrydę miedzygatunkową, to podrzuciłbym młodego sokoła do gniazda rarogów, a później tak wychowanego sokoła połączyłbym w parę z rarogiem. Jest duża szansa na sukces. Informuję jednak, że w Polsce nie wolna hodować hybryd. U sokołów kainizm jest stosunkowo rzadkim zjawiskiem. Ciekawym przykładem jest pustułka. Zazwyczaj składa dużo jaj, ale kluczem do sukcesu lęgowego jest sprawność łowiecka samca i dostępność pokarmu. Jeżeli tego pokarmu jest niewiele młodsze, słabsze pisklęta są zjadane, na końcu samica zabija samca i jak jej się uda coś odchować samemu polując, to ma sukces. Z tego wynika , że utarczki głodnych piskląt sokołów nie są zjawiskiem rzadkim, ale z kolei zazwyczaj nie dochodzi do jakiejś poważniejszych szkód, pod warunkiem dostępności do pokarmu.
Pytałeś też, czy może się zdarzyć, że ptaki takie podrzucone pisklęta zignorują. Niestety są duże różnice w zachowaniu samic. Są takie, które wykazują bardzo dużą troskliwość, karmią młode często i mocniej ogrzewają, a są też takie samice, które stosują tak zwany „zimny wychów”, jak ja to nazywam, czyli małą ilość czasu przebywają w gnieździe i ogrzewają młode najczęściej tylko nocą. Są pewne konsekwencje takiego „zimnego chowu” W tym wieku następuje bardzo intensywny przyrost młodych piskląt. Jeżeli nie są dobrze ogrzewane, to większość energii pochodzącej z pokarmu jest wykorzystywana do ogrzania ciała i do szybkiej budowy piór. Jeżeli młody zaczyna szybko wytwarzać pióra to niestety spowalnia  to jego wzrost i takie pisklęta później wyrastają na dość małe ptaki. Zdarza się też, że samica nie zaakceptuje takiej sytuacji, że miała jaja a tutaj nagle pojawiają się jakieś pisklęta i potrafi je zabić. W hodowlach spotykamy takie samice, które zabijają swoje młode zaraz po wykluciu. Należy taką samicą po prostu zabierać z woliery i całość opieki przyjmuje wtedy samiec. Okazuje się, że w tym układzie partnerskim u rarogów to samce są bardzo dobrymi ojcami. Samice składają jaja, wysiadują, karmią na początku, ale jak tylko pisklęta osiągnął zdolność do samodzielnego życia (w znaczeniu gotowości do lotu, jeszcze nie polują, ale już mogą latać) samice opuszczają gniazdo i potomstwo i ruszają na wędrówkę. Istnieje takie pojęcie „agresji polęgowej” lepiej zabrać samicę z woliery, bo może być niebezpieczna zwłaszcza dla samca.

„Chciałem zrobić sobie przerwę. Poszedłem do kuchni, do rewiru Smoczycy. Nierozważnie zapytałem o kolację. Smoczyca zgrabnym ruchem ujęła w kończynę duży nóż i z błyskiem w oku( a może ślepiach, nie miałem czasu się przyglądać) wyładowywała furię na marchewce skracając ją z szyderstwem w oczach. Przeszło mi, już nie jestem głodny. Tak, mniej więcej, wygląda agresja polęgowa  ;)
 
Całość spraw przyjmuje samiec. Wykorzystujemy to czasami zabierając samice-kanibalkę i samiec opiekuje się młodymi. Kolega ma samca, który wysiadywał jaja 50 dni (normalnie siedzą 30 dni), a później skutecznie odchował całą gromadkę podłożonych mu piskląt. Ciekawe jest to, że jeżeli samica tokuje, ale nie składa jaj, nie da się sprowokować do wysiadywania poprzez podrzucenia jej jaj obcych. Tak, jakby miała świadomość, że nie są to jej jaja. Z kolei samiec który pojawia się przy gnieździe co pewien czas, widząc podłożone jaja prawdopodobnie uważa, że to złożyła jego samica i bardzo chętnie na nich siada.  Oczywiście, wiele tych nieprawidłowości wynika z hodowli wolierowych. W naturze samice nie posiadające dobrego instynktu macierzyńskiego nie przedłużają trwania jej genów. Działa tu niewidzialna ręka PRZYRODY. Z drugiej strony zmienność, tzw. bioróżnorodność jest bardzo potrzebna. Warunki zewnętrzne się zmieniają i dzięki tej zmienności różne osobniki osiągają sukces lęgowy. To już inna historia.

„Okazało się, że źle oceniłem intencje Smoczycy. Była kolacja, była też sałatka jarzynowa z czynnym udziałem marchewki”