Czasami są sezony hodowlane, w których lęgi się nie udają. Nie wiem od czego to zależy. Układu pogody, aktywności słońca?Wiem, każdy powie, że coś do powiedzenia mają sokoły i ich opiekunowie. Jednak kiedyś analizowałem wyniki hodowlane 6 hodowli sokołów rozproszonych po całej Polsce: Kraków-Słupsk-Włocławek-Czempiń-Kościan-Tuchola. Okazało się, że jak był tzw. dobry rok, to wszystkie ośrodki zaliczyły udany sezon rozrodczy a jak był „zły rok” to też u wszystkich. Ośrodki były zlokalizowane w różnych częściach kraju, ptaki karmione różnymi karmami ( w jednych przeważały gołębie, w innych przepiórki) a jednak działał jakiś czynnik zewnętrzy. Ja myślę, że to może być wpływ aktywności słońca tzn. natężenie promieniowania elektromagnetycznego. Wiem, że brzmi to „kosmicznie”, ale cykliczność gradacji owadów czy natężenie rozrodu myszy jest korelowana z aktywnością słońca. Dlaczego o tym piszę? Bo chcę wyjaśnić sposób zwiększenia sukcesu rozrodczego u sokołów. Zazwyczaj rarogi składają 4 jaja . Po złożeniu 3-go zaczynają wysiadywanie. W kluciu następuje pewna synchronizacja i jednego dnia wykluwają się 2, a dobę później 2 następne. Tyle teoria. W praktyce bywa różnie. Czasami jest tak, jak w teorii, a czasami są 2 pisklęta, jedno jajo niezalężone, a 3-ci pisklak potrafi wykluć się tydzień później lub wcale. Dlatego podbieramy sokołom jaja z I lęgu i inkubujemy w inkubatorze. Bardzo ważna jest początkowa naturalna inkubacja co najmniej 7-10 dni. Zwiększa to szanse na skuteczną sztuczną inkubację na powyżej 60 %. Jeżeli zabierzemy do inkubatora jaja zaraz po zniesieniu, to szanse maleją do 30%. Dlaczego 7-10 dni? Bo jeżeli zabierzemy samicy jaja I lęgu, to para powtórzy lęg w tym samym sezonie po ok. 14 dniach. Inkubacja jaj w dużym stopniu zależy od temperatury i utraty wilgotności jaj ( co uwidacznia się spadkiem masy jaj). Utrata wilgotności/masy to 15% wagi jaj od wagi jaja świeżo zniesionego do momentu nadklucia i jeszcze dodatkowe 3 % w trakcie klucia - w sumie jajo musi stracić 18 % początkowej wagi. Straci za dużo wilgoci-błony otaczające go są zbyt wysuszone, jest odwodniony, nie ma siły, nawala serce. Nie straci wilgoci „utopi się w jaju”. Błony są gumowaty, wszystko się maże, nie wciągnie żółtka do jamy ciała.
Dobrze , wszystko się udało. Pisklaki nadkluły się, obniżamy temperaturę o 0,5 stopnia, podnosimy wilgotność do 50 % ( poprzednio było ok. 30%) i cierpliwie czekamy. Wyjdzie z jaja po ok. 48-60 ( po 72 godzinach sytuacja awaryjna) godzinach od nadklucia. Zaczynamy karmienie jak usiądzie i zadrze głową do góry. Początkowo korzysta z zapasów z żółtka. Pierwsze karmienie minimalne, „rozruchowe” kawałkiem miękkiego mięsa. Dopiero kiedy pojawi się pierwszy kał tzn. czarne grudki kału na białym tle możemy zwiększyć porcje. Jednak do 3 dni uważajmy, bo po przekarmieniu pisklę może nie poradzić sobie z trawieniem i pojawi się tzw ”kwaśne wole” co w tym wieku może być śmiertelne. Młody zawsze jest głodny, reguluje to samica. Karmienie 4 razy dziennie co 4 godziny i 8 godzin przerwy. Czym karmić? Przepiórki i gołębie obrane ze skóry i przepuszczone przez maszynkę do mięsa. Taką pulpę zamrozić w woreczkach formując jak tabliczki czekolady-łatwo podzielne. Najpóźniej od trzeciego dnia muszą być kości w diecie( w tym przypadku zmielone). Nie dawać piór. Mogą tworzyć wypluwkę, ale zakłóca to rytm karmienia. Oczywiście ten sposób odkarmiania ustępuje karmieniu naturalnemu. Samica karmiąc wydziela dużo śliny, wręcz kapie jej z dzioba. Karmi malutkimi kawałkami ze śliną, a w niej zapewne bakterie , enzymy. My musimy moczyć podawany pokarm w roztworze soli fizjologicznej.
Do 12-14 dnia młode sokoły nie mają „świadomości”, kim są. Akceptują otoczenie bezkrytycznie, każdy karmiący jest dobry, czy to ptak czy człowiek. Ważna jest ta granica czasowa, bo po jej przekroczeniu sokół albo karmiony przez swoich rodziców będzie się czuł sokołem, a karmiony po tym 12-14 dniu przez człowieka, będzie się czuł człowiekiem. Tak bardzo będzie czuł się człowiekiem, że może złączyć się z nami w parę, będzie kopulował np. na głowie, złoży nam jaja. Nigdy nie założy normalną sokolą rodzinę. Dlatego dziś, 11 dnia założyłem im obrączki i podłożyłem do gniazda rodziców. Jaja z drugiego lęgu włożyłem do inkubatora. Po wykluciu ważyły łącznie ok. 200g a teraz po 11 dniach ważą łącznie 860 g.
Samica nagle zamiast jaj zobaczyła w gnieździe podrośnięte pisklęta. Na pewno początkowo będzie chciała je dalej wysiadywać, ale ma nadzieję , że pisk głodnych piskląt włączy tryb karmienia. Samiec też zrobił inspekcję gniazda.