Akwarium dokładnie będzie miało 197,5x60x60 cm czyli 711l.
Gatunki subtropikalne bardziej mi się podobają. Szczególnie te bardziej kolorowe z niebieskimi lub czerwonymi akcentami.
Jak narazie znalazłem jednego dostawcę ,który dowozi ryby do mojego miasta osobiście, firma znaleziona na znanym portalu z ogłoszeniami. W ofercie na ten moment posiadają Channa bleheri oraz Channa asiatica. Poza tymi odmianami i z przesyłką znalazłem jeszcze Channa ornatipinis i Channa aurantimaculata. Admin jeżeli możesz doradzić, gdzie mógłbym szukać jeszcze prócz owego portalu ?
Chłodziarki przejrzałem w internecie ale odstraszyła mnie ich cena w granicach 2000zł. Czy faktycznie trzeba liczyć się z wydatkiem takiego rzędu?
Mam jeszcze jedną możliwość na zimowanie. W tej chwili mam jeszcze dwa zbiorniki w piwnicy gdzie zimą temperatura wacha sie w okolicy 15 stopni. Jeden zbiornik 410l zajęty przez pielegnicę pawiooką. Drugi 330l i w tej chwili jest pusty i wystawilem go na sprzedaż ale od dłuższego czasu nikt konkretny się nie odzywa więc istnieje szansa na to , że zostanie na dłużej ze mną. Tak więc zalewam na zimę zbiornik 330l i tam zimuję ryby lub robię zamianę i pielęgnice przenoszę do mieszkania ,a channy idą do piwnicy. Wtedy nie musiałbym odpalać kolejnego baniaka. Problem jest tylko taki ,że wcale nie chciałbym mieć ich w piwnicy. Co prawda jestem tam codziennie ale tylko na chwilę. Rozumiem ,że dla ryb byłoby to zapewne optymalne rozwiązanie. Jednak ja wolałbym cieszyć oko widząc je w tym głównym akwarium w mieszkaniu. Poza tym moją leciwą już wysłużoną pielęgnice też dobrze byłoby zostawić w spokoju i nie robić jej przeprowadzki dwa razy w roku. Ostatnio i tak nie wie co się dzieje bo nagle ma kilku współmieszkańców z 330, których tymczasowo do czasu aż wszystkie sprzedam/oddam musi znosić.
Gdzieś w internecie wyczytałem ,że niektórzy hodowcy radzą sobie z zimowaniem przez częste podmiany zimną wodą. Sam wpadłem jeszcze na pomysł wrzucania kostek z lodem. Kostki pływałyby a zimno przechodziłoby przez wszystkie partie wody do dna. Termometr ułożyłbym na dnie i starał się wyczuć ile kostek muszę wrzucać w ciągu dnia. Podejrzewam, że szybko wybijecie mi to z głowy. Istniałoby ryzyko skoków temperatury a to jak się domyślam nie może nastąpić.
Co do ziemii ogrodowej. Ostatnio miałem ją w zbiorniku z ziemiojadami
Poradziłem sobie z tym tak ,że ziemia była tylko w miejscach gęsto zarośniętych przez kryptokoryny i nurzańca. Rośliny te mocno się ukorzeniają i ryby dawały sobie spokój z kopaniem w tych miejscach mając sporo przestrzeni do kopania w centralnej części zbiornika. Pytanie więc czy faktycznie nie dawać ziemii ? Bez niej mam obawy co do wzrostu roślin. Z mojego doświadczenia wynika ,że przy małej ilości ryb w zbiorniku rośliny nie są naturalnie nawożone i w samym żwirku szybko mi umierały. Z kolei na nawożeniu innymi sposobami kompletnie się nie znam i nie chcę w to brnąć ponieważ dla mnie rośliny w akwarium mają być , poprawiać wygląd zbiornika ale przede wszystkim nie zabierać mi czasu.
Jeżeli ktoś będzie ciekawy to mogę wrzucać jakieś zdjęcia do tego wątku z powstawania zbiornika. Na tę chwilę mam tylko przygotowaną szafkę, suszące się korzenie w kotłowni i rośliny w akwarium w piwnicy więc raczej nikogo to nie interesuje. Chyba, że ktoś taki się znajdzie to mogę nawet to pokazać.